Robisz zakupy z dzieckiem, już prawie się udało, dochodzicie do kasy, a ono w tym momencie wpada w szał, bo powiedziałaś, że nie kupisz mu dziesiątego traktora.
Krzyczy, rzuca się, bije Cię, tarza się po podłodze. Ludzie patrzą, robią wielkie oczy i kręcą głowami z dezaprobatą. Marzysz tylko o tym, żeby jak najszybciej stąd zniknąć.