Koszyk
Produkt dodany do koszyka Produkt zaktualizowany Produkt usunięty z koszyka Brak produktu na magazynie Podaj prawidłową ilość

Brak produktów w koszyku.

Rodzice muszą trzymać wspólny front w wychowaniu dzieci – prawda czy mit?

Reading Time: 6 minutes

Może sądzicie, że mama i tata powinni być identyczni? To często powtarzany mit. Uważa się, że jeśli jeden rodzic wchodzi w konflikt z dzieckiem, to drugi powinien stać za nim murem. Jak wygląda partnerstwo według pozytywnej dyscypliny?

Wyobraź sobie następującą sytuację. Do obowiązków dziecka należy rozpakowywanie zmywarki, ale tego południa właśnie nie chce tego robić. Mama, niewyspana po nocy z maluchem, zaczyna się złościć i podnosić głos. Krzyczy: „Jak możesz się tak zachowywać?! Znowu przez to przechodzimy! To w ogóle jest bez sensu, te wszystkie obowiązki, plany, to wszystko nie działa! Mam tego dość!”.

Czy w takiej sytuacji tata powinien stanąć po stronie mamy, która jest ewidentnie zdenerwowana? A może w obronie dziecka, które też może mieć gorszy dzień?

Pozytywne wystąpienia – nie chodzi o stawanie po czyjejkolwiek stronie.

Według założeń Pozytywnej Dyscypliny – w rodzinie wszystkie strony są ważne. Wszyscy potrzebują czuć, że są ważni. Kiedy czujemy, że stajemy przeciwko dziecku albo przeciwko sobie nawzajem – powinniśmy się zatrzymać i zrobić sobie pozytywną przerwę.

Być może to jest moment, w którym warto powiedzieć: „Hej, widzę, że walczymy ze sobą. W ten sposób nie znajdziemy dobrego rozwiązania”. Może to jest moment, w którym warto przytulić dziecko i przytulić swojego zezłoszczonego partnera czy partnerkę.

Często słyszę zarzut, że brak trzymania jednego frontu może podważać autorytet któregoś z rodziców. Trzeba się zastanowić, czym jest autorytet.

Kto w Waszych oczach ma większy autorytet: ten, który umie się przyznać do błędu, czy ten, który się przy swoim stanowisku upiera, nie patrząc na innych?

Tak samo jest z wychowaniem dzieci – wychowujemy poprzez relację i największy autorytet ma osoba, która umie stworzyć najsilniejszą relację.

Dlatego powiedzenie: „Chyba się teraz za bardzo złościmy, żeby się dogadać. Przecież się kochamy” będzie lepszym wsparciem, ponieważ pomoże zezłoszczonemu rodzicowi zrobić krok w tył i nie popełnić błędów.

Pozwala też zobaczyć dziecku, że stoimy po jego stronie i że pewne zachowania są po prostu niedopuszczalne – niezależnie od tego, czy przejawia je rodzic, czy dziecko. W ten sposób pokazujemy, gdzie leżą granice. I ten przykład jest najlepszym sposobem na wychowanie.

Czym w takim razie jest partnerstwo zgodne z Pozytywną Dyscypliną? 

Po pierwsze – zastanówcie się wspólnie, jakie życiowe kompetencji powinno nabyć Wasze dziecko. Spiszcie cele, do których realizacji dążycie. Żeby było szczęśliwe, pewne siebie, kompetentne, komunikatywne, umiejące współpracować.

Po drugie – warto sobie uświadomić, że dzieci uczą się przede wszystkim przez naśladowanie. Nie, nasze wykłady i tłumaczenia ich nie uczą –  na pewno nie w takim stopniu, jak przykład, który dajemy.

Czego w takim razie mogą się nauczyć, kiedy spokojniejszy rodzic staje w obronie dziecka przed rozzłoszczonym rodzicem? Może dzięki temu nauczy się, że jest ważny, niezależnie od tego, czy wykonuje swoje obowiązki, czy nie. Może nauczy się, że warto stawać w obronie słabszych i że można przeciwstawić się złości. Może chwilę później, po uspokojeniu emocji i odbudowaniu relacji, znajdzie się czas na rozmowę o obowiązkach.

I to jest właśnie istota Pozytywnej Dyscypliny.

Relacja jest mostem, po którym może przejść komunikacja.

Jak w takim razie bardziej zaangażować partnera do wychowywania dziecka według założeń Pozytywnej Dyscypliny?

Przeczytajcie historię edukatorów i edukatorek Pozytywnej Dyscypliny. Czasem najbardziej działa przykład takiego pozytywnego zachowania, spokojna rozmowa, w której Twój partner czuje się ważny ze swoim sposobem myślenia, swoimi potrzebami i swoimi intencjami.

Nawet jeśli nie podoba Ci się jakiś sposób działania Twojego współmałżonka, zapytaj, jaka stoi za tym wszystkim pozytywna intencja lub potrzeba. Razem możecie poszukać nowych, pełnych szacunku sposobów na jej zaspokojenie.

Zawsze pamiętaj, że po drugiej stronie też jest człowiek i dzieci bardzo zyskują na możliwości poszukiwania innych sposobów na komunikację.

Stają się przez to bardziej kompetentne i mogą łatwiej porozumieć się  z rodzicem. Ważne, żebyście trzymali wspólny front dotyczący wartości, które razem ustaliliście i które chcecie przekazać dzieciom.

Sposoby i priorytety mogą być inne. Jednemu z Was bardziej zależy na zdrowym jedzeniu, a drugiemu na regulowaniu czasu ekranowego. I warto zaakceptować tę swobodę. 

Wiele na temat partnerstwa i budowania relacji w związku znajdziesz również w książce Pozytywna Dyscyplina dla zapracowanych i przemęczonych rodziców.

partnerstwo

Skuteczność Pozytywnej Dyscypliny jest najlepszym sposobem, aby przekonać do niej współmałżonka – Janusz Stepulak

Jak u Was wygląda wsparcie partnera w stosowaniu założeń PD?

Teraz żona częściej przychodzi do mnie po wsparcie. Bywa, że ma już wszystkiego dość, bo wydaje się, że stosuje trzecie narzędzie z rzędu i nie ma efektu.

„Nie zadziała, bo walczysz o władzę”, mówię na przykład. U nas najlepiej sprawdza się podmiana rodzica, bo ten, który wykorzystał właśnie kolejną technikę PD, zwyczajnie nie ma ochoty na kolejną. Ja najczęściej słyszę: „Kochanie, czy potrzebujesz pozytywnej przerwy?” I niemal zawsze jest to coś, czego właśnie potrzebuję.

Jak było na początku?

W moim przypadku zaczęło się od książki „Pozytywna Dyscyplina w praktyce”. Czytałem o kolejnych narzędziach, starałem się od razu wprowadzić je w życie. I zadziwiało mnie, że to działa. Żona patrzyła na mnie z podziwem, a to  jeszcze bardziej motywowało mnie do sprawdzenia kolejnego narzędzia. 

Jak wprowadziliście w Wasze życie PD? Co Ci pomogło przekonać partnerkę? 

Skuteczność. Tutaj nie ma żadnej filozofii.

Żona, widząc, że PD ułatwia mi kontakt z dziećmi, też chciała jej spróbować. Nie musiałem jej do niczego przekonywać. Może troszkę do tego, żebyśmy razem wzięli udział w kursie u Izy Kubalskiej (wymagało to kilku zabiegów logistycznych, żebyśmy mogli uczestniczyć w szkoleniu w tym samym czasie).

No i oczywiście sam kurs u Izy. Tak naprawdę te warsztaty umożliwiły nam wdrożenie PD. Z książki oczywiście wyczytałem sporo, ale przeżycie emocji podczas wykonywanych ćwiczeń było bezcenne– zarówno dla mnie, jak i dla mojej żony.

Ważne, że przerobiliśmy wszystko razem. To pozwalało nam na bieżąco wymieniać spostrzeżenia, a wkrótce – dzielić się sukcesami w wychowywaniu naszych dzieci

Jakiej rady można udzielić osobom, które chcą zaangażować partnera we wdrażanie PD?

Działajcie. Pokazujcie, że PD działa w praktyce. Współmałżonkowie z czasem sami będą chcieli zgłębić tajniki PD, bo ona zwyczajnie ułatwia życie.


Janusz Stepulak – Certyfikowany Edukator Pozytywnej Dyscypliny. Zakochał się w niej od pierwszego narzędzia. Prowadzi warsztaty dla rodziców w oparciu o tę metodę wychowawczą.

Rewolucja w mojej głowie – Emilia Michaluk

Jak u Was wygląda wsparcie partnera w stosowaniu założeń PD?

Stosujemy PD od kilku lat.

W ciągu ostatniego roku bardzo intensywnie i dużo korzystamy z narzędzi. Mój mąż przeszedł cykl warsztatów dla rodziców.

W rodzicielstwie jednak bardzo cenimy sobie autentyczność, spontaniczność i nieperfekcyjność. Krzysiek zaczął zauważać, jak PD pomaga nam rozwiązywać trudne sytuacje w naszym domu.

Nasza rodzina jest pięcioosobowa (mamy troje dzieci na przeróżnych etapach i różnych płci). Mamy w domu nastolatka, wczesnoszkolniaka i przedszkolaka.

Nie mogę powiedzieć, że mój mąż zawsze stosuje PD. Chyba nawet z większą śmiałością mogę powiedzieć, że stosuje ją w mniejszości. Jednak jest ona dla nas bardzo cenna – pozwala nam wszystkim zderzać się z różnymi stylami rodzicielstwa i z każdego z nich czerpać.

Gdy przychodzi kryzys – Krzysiek przegląda Karty PD. Dla mnie największą wartością i wsparciem męża w rodzicielstwie jest to, że dzięki PD zauważył, jak duże znaczenie ma partnerska relacja z dziećmi, i nauczył się z nimi rozmawiać, a nie tylko do nich mówić. 

Jak było na początku?

Początki nie były proste. Oczekiwałam podobnej świadomości i zaangażowania na podobnym do mojego poziomie.  Ale to ja potrzebowałam rewolucji w głowie. PD uświadomiła mi, że mamy przecież prawo do popełniania błędów i mój mąż nie musi być perfekcyjnym ojcem. 

Zachętą do wejścia w PD dla niego były niewątpliwie efekty, które widział w domu. Kiedyś był typem rodzica, który mierząc się ze swoim poczuciem obowiązku i odpowiedzialności, chciał zarządzać dziećmi. Na tej taktyce ucierpiał bardzo jego kontakt z jedną z córek i to była największa motywacja do szukania innych rozwiązań. Tak zaczął przygodę z PD.

Po warsztatach wcale nie był gotowy do stosowania narzędzi. I to nie dlatego, że nie zgadzał się z założeniami. Widział, jak fajnie działa moja komunikacja, i bardzo chciał sam zacząć stosować PD. Okazało się jednak, że nie jest to dla niego tak automatyczne, jak mogłoby się wydawać. Myślę, że wiele z nas ma trudność z zatrzymaniem się czy zrobieniem kroku w tył po to, by jeszcze raz rozważyć, co nam nie wychodzi, zmienić relację z władcy na partnera.

Co Ci pomogło przekonać męża do PD? Jak ją wprowadziliście w Wasze codzienne życie? 

Nam we wdrażaniu PD zdecydowanie pomagają spotkania rodzinne oraz nasze wspólne „rodzicielskie rozmowy.

Zawsze myślę sobie również o tym, że nie chodzi o perfekcję, lecz o nieustanne wspólne próby zgrywania naszego domowego zespołu. Ja odpuściłam moje oczekiwania i pozwoliłam, by czas był naszym sprzymierzeńcem – to czas i sytuacje pozwalają nam na uczenie się PD.

Każdy z nas jest częścią naszej społeczności i każdy ma prawo działać i odbierać świat inaczej. Najbardziej pomaga nam otwartość do rozmowy i stosowanie języka współpracy. Dzięki temu jest nam o wiele lepiej w rodzicielstwie.

Pomocne jest rzucenie hasła. W trudnej sytuacji porozumiewamy się językiem gestów. Kładąc rękę na kolanie Krzyśka, daję mu sygnał, że czas wycofać się z walki i wrócić do tematu później.

Najlepszym nauczycielem są momenty wyzwań, w których Krzysiek jest obserwatorem — w ten sposób uczy się innych metod reagowania. Mamy swoje rodzinne patenty na PD :). I to pozwala nam lepiej ją wprowadzać.

Jakiej rady można udzielić osobom, które chcą zaangażować partnera we wdrażanie PD?

Zapytaj partnera, co jego zdaniem dziecko powinno dostać od Was na całe życie. Potem nie zmuszaj, nie oczekuj, powoli rób swoje i pozwól partnerowi obserwować to, co zmienia się w Waszym domu. Często jest to najskuteczniejsza forma nauki.


Emilia Michaluk – Certyfikowana Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny dla rodziców, coach. Emilia prowadzi warsztaty z Pozytywnej Dyscypliny, wspiera rodziców w codzienności z dziećmi  i pracuje indywidualnie z kobietami, które poszukują balansu między byciem mamą, a całą resztą życia osobistego i zawodowego.

Co dalej?

Pobierz darmowy

pierwszy rozdział każdej książki

Sprawdzam
Zapisz się

do naszego newslettera

Zapisuję się
Sprawdź

co dzieje się na naszej grupie na FB

Sprawdzam

Zobacz również

crossmenu