Reading Time: < 1 minutePewna pani o imieniu Margareth Mahler – amerykańska psychiatra węgierskiego pochodzenia rozwijająca model dobrze nam znanego Zygmunta Freuda oparty na triumwiracie id, ego i superego – odkryła, że dzieci pomiędzy 15 a 24 miesiącem życia przechodzą poważny kryzys w procesie stawania się odrębną istota ludzką.
Po 15 miesiącu zwykle wiedzą już, że nie są mamą, a mama nie jest innymi osobami, lecz potrzebują jeszcze nieco czasu, by w pełni rozwinąć koncepcję swojego „ja”. Swoim spostrzeżeniom dotyczącym procesu stawania się niezależnie myślącym i czującym człowiekiem Mahler nadał nazwę teorii separacji i indywiduacji.
W wspomnianym wcześniej okresie dziecko eksploruje świat wokół siebie. Coraz lepsze umiejętności motoryczne pozwalają mu coraz bardziej się oddalać od mamy i innych opiekunów i stawiać przed sobą większe wyzwania. Maluch sam zaczyna regulować ilość różnorakich doznań i w ten sposób okrywa swoją odrębność. W trakcie tego procesu coraz bardziej uświadamia sobie, że mama nie zawsze jest i będzie dostępna, a na to odkrycie reaguje wzmożoną potrzebą kontaktu. I tak z całkiem samodzielnego dziecka, zmienia się nagle w takie, które bez mamy ani rusz, jakby robiło kilka kroków w tył.
To tak jakby maluch mówił: „A teraz znów wszystko z mamą! Zasypiam z nią i jem z nią. Nie dam się z nikim zostawić. Tata jest całkiem w porządku, ale u mamy bezpieczniej, cieplej, czulej. Muszę jeszcze trochę doładować u niej baterie”.
Jeszcze niedawno (mój Janek ma już 25 miesięcy) samotna wyprawa d toalety była niewykonalna? Czy któraś mama zna to autopsji? Jestem ciekawa Waszych doświadczeń. Piszcie proszę. Ja mogę na zakończenie powiedzieć tylko jedno: „Cierpliwości, to mija”.
Reading Time: < 1 minute